Zdrada, zegar słoneczny, teatr i domek, czyli „Promień rażenia” Sophie Hannah.
Pamiętacie swoje pierwsze chwile, pierwsze randki, pierwsze pocałunki? Tę tęsknotę za tą drugą osobą, gdy każda chwila samotnie wydawała się całkowicie bez sensu? Gdy czas dłużył się niesamowicie, a płynął szybko jak torpeda, gdy tylko się zobaczycie?
Ja pamiętam. I pamięta to Naomi Jenkins. Bohaterka najnowszej powieści Sophie Hannah.
Naomi Jenkins co czwartek spotyka się z hotelowym pokoju (cały czas tym samym) z Robertem Hawrothem – żonatym kierowcą ciężarówki, który ich związek chcę trzymać w jak najskrytszej tajemnicy. Kobieta, chociaż bardzo chciałaby podzielić się swoim szczęściem z otoczeniem, najbliższymi przyjaciółmi i znajomymi, oraz rodziną, wszystko znosi w ciszy, a każdy czwartek jest dla niej czymś niemal magicznym. Nie wyobraża sobie tego dnia bez spotkania z Robertem.
Gdy pewnego dnia ukochany nie pojawia się na spotkaniu, Naomi jest zaniepokojona. Wie, że Robert nigdy by nie zapomniał o ich dniu, bo przecież ją kocha. Przerażona Naomi udaje się pod dom mężczyzny, gdzie spotyka jego żonę. Juliet jest bardzo ekscentryczna, bardzo odmienna od jej wyobrażeń. Jenkins czuje, że jej ukochany jest w wielkim niebezpieczeństwie.
Gdy policja bagatelizuje zgłoszenie Naomi o zaginięciu Roberta, ta postanawia zrobić coś gorszego. Chcę, aby mężczyznę uznano za zagrożenie dla życia nie tylko jej, ale i innych kobiet.
Sophie Hannah jest bardzo popularna w pewnych kręgach czytelników – bardzo dużo osób polecało mi jej thrillery. Miały być wciągające, mroczne, wywołujące ciarki na plecach. W jej powieściach nic nie miało być jednoznaczne, przeszłość bohaterów mroczna, i powoli wychodząca na światło dzienne. Dodatkowo – same postacie są bardzo dobrze skonstruowane, nie zlewają się z tłem, są wyraziste. I dostałam to, co mi obiecano.
Bardzo dużym atutem Promieniu rażenia są tajemnice – nie wiadomo, niemal do ostatnich stron, jak wszystkie fakty się ze sobą łączą. Na każdej stronie dostajemy coś nowego, innego, ale dotyczącego tematu. Wydaje się że jest trochę za dużo zbiegów okoliczności i chociaż los bywa przewrotny, podczas lektury czułam, że autorka szykuje coś większego; coś, co oszołomi czytelnika. Z napięciem śledziłam ostatnie karty powieści, czekając na zakończenie, a emocje aż ze mnie kipiały. Czułam się jak na dobrym filmowym thrillerze, kiedy scenarzyści, reżyser i spece od efektów specjalnych, aktorzy budują napięcie, które trudno wytrzymać, ale w przypadku Promieniu rażenia za te wszystkie role odpowiedzialna jest autorka. Sophie Hannah sama wykreowała wyrazistych bohaterów, sama wymyśliła intrygę, sama obsadziła ją w czasie, i sama ukryła przed czytelnikiem wiele tajemnic.
Autorka poruszyła jeszcze jeden ważny, i bardzo trudny temat – gwałt. Wejście w głowę kobiety, która przeszła takie traumatyczne przeżycie, wczucie się jej emocje, jest bardzo trudne. Powrót do codziennego życia też nie jest prosty – i to wszystko autorka chciała przekazać czytelnikowi bardzo dokładnie. I bardzo się cieszę, że jej się to udało.
Całą historię poznajmy z wielu perspektyw- narracja pierwszoosobowa prowadzona jest z perspektywy Naomi, którą możemy poznać najlepiej – jej myśli, uczucia i lęki, które powoli odkrywa przed czytelnikiem, ale też i przed samym sobą. W pozostałych rozdziałach autorka zastosowała narrację trzeci osobową, ale głównie skupiającą się na sierżant Charlie Zailer, i innych pracowników komisariatu, którzy prowadzą sprawę zaginięcia Roberta.
Promień rażenia to thriller, który zadowoli wszystkich miłośników gatunku. Trzymający w napięciu, mroczny, z tajemnicami, które powoli wychodzą na światło dzienne.
Ostatnio coraz częściej sięgam po thrillery, więc i ten będę miała na uwadze, bo wydaje się tego wart 🙂
Czytałam i bardzooo mi się spodobał!
Ogólnie Hannah trafiła w mój gust czytelniczy! 😀
Czekam na kolejną jej powieść – teraz biorę się za tę, w której przywróciła Herkulesa Poirota do żywych 😉
Spotykała się z nim potajemnie, a potem chciała, aby go uznano za niebezpiecznego? Ooo, ciekawe czemu tak 🙂 Fajnie brzmi, muszę koniecznie zapisać sobie tytuł na L.C 🙂
Zaraz. Bohaterka chce zrobić tak, żeby jej ukochany został uznany za zagrożenie? Brzmi mi trochę… abstrakcyjnie i nie widzę w tym większego sensu, ale może po prostu powinnam to przeczytać, żeby zrozumieć. Bo książka nie zapowiada się źle :D.
#SadisticWriter
Znam twórczość tej autorki i wierzę na słowo, że ta książka też jest warta uwagi 🙂
Sophie Hannah to jedna z moich ulubionych pisarek, więc cieszę się, że i tobie jej książka przypadła do gustu. Mam tylko uwagę, ponieważ ta powieść nie jest najnowszą w dorobku autorki, to po prostu wznowienie ze zmienionym tytułem. Kilka lat temu książka ukazała się jako "Przemóż i przeżyj".