Przejmująca historia młodej Szwedki. „Niemiecki bękart” Camilla Läckerbg
Lubicie wracać do starych, dobrze wam już znanych miejsc? Ja bardzo – zarówno do tych realnych jak i do tych, które mogę odwiedzić (na razie) tylko za pośrednictwem książki. Do takich właśnie miejsc należy Fjällbacka, szwedzkie miasteczko, w którym to akcje swoich kryminałów osadziła Camilla Läckberg. Zostawiłam dobrze znanych bohaterów na ponad półtorej roku, po czym wróciłam do nich w połowie stycznia z wielkimi oczekiwaniami.
Wiecie za co lubię skandynawskie kryminały? Za rozbudowane tło obyczajowe. Za sprawy z przeszłości. Za te powiązania, które nie mają z pozoru żadnego znaczenia, a śledztwo stoi w martwym punkcie. I za to że moja wyobraźnia pracuje na przyśpieszonych obrotach bo uważam że kraje skandynawskie są piękne chociaż do niedawna niedoceniane. I bardzo chciałabym je odwiedzić.
Znalezisko na strychu domu Erici wzbudziło jej w wielkie zdziwienie. Stary nazistowski medal, schowany wraz z zakrwawionymi śpioszkami intryguje kobietę – po co jej matka długo trzymała niemal nic nie znaczące odznaki. Emerytowany nauczyciel historii postanawia pomóc Erice i wykonać ekspertyzę medalu. Niestety, niedługo po odwiedzinach bohaterki zostaje zamordowany. W starych pamiętnikach matki Erica odkrywa jej przeszłość, kawałek po kawałku i na nowo. Powoli na wierzch wychodzą tajemnice przeszłości – kim tak naprawdę była matka Erici i jaką tajemnicę zabrała ze sobą do grobu?
Camilla Läckberg ma ogromne grono fanów i ja się do nich zaliczam. W każdej kolejnej części cyklu odnajduje coś nowego, coś, co powoduje że jestem coraz bardziej zaintrygowana. Niemiecki bękart zaciekawił mnie już w poprzedniej części, kiedy to Erica Flack odnalazła na strychu swojego rodzinnego domu dziwne znalezisko. Jakie są moje wrażenia teraz?
Tajemnica z przeszłości z początku jest dość skomplikowana – wydawać by się mogło że przyjaciele matki Erici wiedzą coś więcej, ale nikt nie chce nic powiedzieć. Jednak z każdą kolejną stroną, kiedy bohaterka odnajduje poszlaki i łączy je w całość, można z łatwością domyślić się, chociaż po części, co ukrywała jej matka, ale sprawa z przeszłości, w połączeniu z teraźniejszym morderstwem wydaje się być nie do rozwikłania. Wszyscy wiedzą że musi być coś co obie sprawy łączy, coś, co je spoi, ale ani czytelnik, ani bohaterowie tego nie wiedzą.
Tuż obok sprawy wracamy do dobrze nam znanym bohaterom – Erici, która oprócz sprawy matki zajmuje się pisaniem książki; Patricka, który poszedł na urlop tacierzyński aby pomóc żonie; Anny, która powoli układa sobie życie na nowo, przy kochającym partnerze, a także Anniki, Melberga i innych znajomych głównych bohaterów. I chociaż każda sprawa w kolejnych tomach jest inna to właśnie to przywiązanie do bohaterów, których losy poznajemy z każdą kolejną częścią powodują że Saga o Fjällbace staje się częścią naszego literackiego życia.
Ale nie będzie tak pięknie i bez wad, o nie. Nie pamiętam czy coś zgrzytało mi przy lekturze poprzednich części, ale w tej już tak. Nie wiem czy to wina wydania czy tłumacza, ale rażące w oczy powtórzenia, zła składnia zdań czy też zmiany imion w trakcie dialogów (Anna w jednym momencie staje się Anniką, która potem wraca do swojego prawdziwego imienia) utrudniały mi czytanie. I chociaż fabularnie Niemiecki bękart jest napisany bardzo dobrze to te błędy bardzo zaburzają jej odbiór.
Kolejne części już czekają na mojej półce i nie mogę się doczekać aż po nie sięgnę. A czy Wy znacie już Fjallbacke? Jeżeli nie to zachęcam Was do sięgnięcia po sagę Camilli Läckberg.
Jeszcze niestety nie czytałam żadnej książki tej autorki 🙂
Za mną już wszystkie tomy, a "Niemiecki bękart" podobał mi się chyba najbardziej. Które wydanie książki czytałaś? Ja nie przypominam sobie takich błędów w książce, no ale czytałam ją już jakiś czas temu.
Szkoda, że wydawnictwo dopuściło do tak rażących błędów, które w pewnym stopniu odbierają przyjemność z lektury. Jednak sama fabuła wydaje się intrygująca, więc czasami nie pozostaje nic innego, jak przymknąć oko na niedogodności.
Przede mną właśnie lektura tej części, więc pewnie niedługo się za nią zabiorę. Lackberg to dla mnie taka średnia liga wśród kryminałów, lubię jej bohaterów i tło obyczajowe, ale zagadka kryminalna zazwyczaj nie jest porywająca.
Nazwisko oczywiście znam, ale nie miałam jeszcze przyjemności poznać żadnej książki Lackberg. Podoba mi się to, że skupia się w dużej mierze na tle obyczajowym. No i kraje skandynawskie mnie też intrygują i chciałabym je odwiedzić. Muszę w końcu się zabrać za którąś książkę Camilli!
Kocham wszystkie książki Camilli!
Ja ogólnie cenię sobie kryminały z obyczajowym tłem, lubię dobrze poznać bohaterów:) Z tej sagi NIEMIECKI BĘKART to zdecydowanie moja ulubiona część 🙂
Mam już za sobą książki tej autorki, więc mniej więcej wiem czego się spodziewać. Też lubię rozbudowane tło obyczajowe i przeszłość, która trzeba poznać by ,rozumieć teraźniejszość. Trochę szkoda tego niedopracowania przy wydaniu, ale ostatecznie pewnie kiedyś przeczytam 🙂