Podobne wpisy

0 komentarzy

  1. No, coś w tym jest 😉 Ja rogów nie zaginam, na książki chucham, bo je szanuję moje rzeczy i lubię, kiedy mi długo służą (np. koszulki, które nosiłam jeszcze w liceum ;)). Ale moje ukochane książki, jak chociażby saga o Wiedźminie, się rozpadają, bo były czytane przez kilka osób i to wiele, wiele razy. A i książkami z antykwariatów nie pogardzę. Na święta, zamiast kupować sobie świeżutkie i nowe egzemplarze, postanowiliśmy zaszaleć w antykwariacie – prawdziwa radocha, chociaż książeczki trochę zakurzone i stare. Ale teraz mają nowy dom 🙂

  2. Rogów nie zaginam, ale ołówkiem zaznaczam. Trochę mi szkoda, jak sobie uszkodze egzemplarz, ale tak mam że wszystkim, nie jest to wynikiem kultu książki 😉

  3. Hmmm zastanawiam się co napisać…
    Rozumiem Twoje podejście i w sumie Harry Potter ma chyba taką domenę, że rozpada się bardzo szybko od zaczytania. W mojej bibliotece egzemplarze są już tak rozsypane, że trzeba uważać, aby nie pogubić kartek, jednak wcale nie zraża to czytelników do ich wypożyczania 🙂
    Zaczytana książka, to dobra książka 😀
    Chociaż pracując w bibliotece muszę to powiedzieć: niektóre zachowania czytelników wołają o pomstę do nieba 🙁 Bo co zrobić, gdy ktoś wychodzi z biblioteki z nową książką, a wraca z całkowicie zniszczoną… zalaną nieznanymi substancjami? Tylko ubytki zostają, bo nikt więcej jej nie ruszy 🙁
    Także jestem za tym aby nie pić niektórych napojów czytając, jeżeli nie kontroluje się za bardzo czy wlewa się do buzi czy na książkę :p
    Pozdrawiam 🙂

  4. Lubię książki z duszą, ale takie, które z "naturalnej" starości się takie stały. Sama nie mam serca zaginać rogów ani nic z tych rzeczy. Dla mnie egzemplarz, który wygląda jak nowy nie jest nudny, wręcz przeciwnie – widać, że siego szanuje i dba. Lubię, gdy moje książki wyglądają nieskazitelnie, jestem perfekcjonistką.

  5. A mi też jakoś szczególnie nie przeszkadza, kiedy książka trochę się zniszczy. Fajnie, kiedy rogi i grzbiet są zagięte, gdzieś pojawi się plamka od kawy, a odcisków palców na okładce nie da się zliczyć. Tak jak napisałaś, to tworzy pewną historię, wtedy ta książka staje się dosłownie MOJA. Oczywiście szczególnie szanuję książki z biblioteki czy pożyczone od kogoś, żeby potem nie było, ale o swoje już się tak nie martwię. Są moje i chcę, żeby przeze mnie były naznaczone. Tak jak Harry Potter, którego "zakon feniksa" (co jest z tą piątą częścią, haha?) dosłownie połamała się na pół XD Ale dzięki temu można poznać, że to świetna książka przeczytana milion razy 😀
    Pozdrawiam,
    BOOK MOORNING

  6. A ja Ci powiem, że takie zagięcia, plamy, odciski palców… To wszystko tworzy wspomnienia. Widać, że książkę czytano nie raz, widać, że ktoś lubił ją czytać.
    Nienawidzę ludzi, którzy swoje powieści traktują jak coś, czemu należy oddawać cześć. Na półce, często za szkłem, nikomu nie pozwalają ich dotykać.
    A ja mam je po prostu ustawione. Tryliard razy się przykurzą, zabrudzą, ale dla mnie to nie stanowi problemu. Wygląd wizualny treści nie zmienia. 😉

    Pozdrawiam,
    Izzy z Heavy Books

  7. Kurczę, a ja właśnie nie lubię zniszczonych książek. Ale to chyba wynika z mojego usposobienia, bo jestem raczej z osób porządkowych. Niemniej jednak sądzę, że książka jest własnością czytelnika i o ile jest to jego własna książka, a nie pożyczona, to może robić z nią co tylko chce. Jedni lubią, kiedy po książkach widać, że były czytane, inni wolą żeby wyglądały estetycznie i delikatnie się z nimi obchodzą. 😉

  8. Piję i jem, czytając, nie mam z tym problemu. Jestem jednak nieustępliwa, jeśli chodzi o łamanie grzbietów, czy zagninanie rogów. Od tego są zakładki. Byle karteczkę można włożyć, tak samo jeśli chodzi o grzbiety. Zazwyczaj książki złożone są w taki sposób, że nie trzeba ich rozwalać. Nie lubię zniszczonych książek, bo choć oczywiście ważniejsza jest treść, nie chcę po prostu czegoś, co sobie kupiłam, niszczyć 🙂
    Inną sprawą jest, że nie lubię nikomu pożyczać swoich książek, ot po prostu. Niemniej, każdy ma prawo do swoich małych przyzwyczajeń i odchyleń i nikt z tym nie powinien czuć się gorszy 🙂

  9. Dbam o książki (np. nie wyobrażam sobie zaginania rogów i nie lubię połamanych grzbietów). ale też nie wpadam w panikę, gdy coś mi się z książką stanie. Zdarza mi się np. czytać na przystanku w czasie mżawki, więc mam takie książki, którym kartki się lekko pofalowały. 😉

  10. Lubię książki, po których widać, że są czytane. Nie mówię tu o celowym niszczeniu (bo i takie sytuacje się zdarzają), ale o widocznym użytkowaniu. Fakt faktem – jeśli książka jest bardzo gruba, lepiej użyć zakładki, ale to po to, żeby można było dłużej z książki korzystać. Jem i piję podczas czytania, czytam w autobusach, na przystankach, w łóżku. Każdy czyta tak, jak lubi. Ważne, żeby sprawiało mu to przyjemność. Każdy ma też swoje przyzwyczajenia, co jest jego prywatną sprawą 😉

  11. Niszczę książki przy czytaniu. W sumie to inne rzeczy (ubrania, zeszyty, torby) też. Wszystko niszczę. W domu uczono mnie, żeby o książki dbać, ale niewiele to dało. Teraz najczęściej czytam w drodze – tramwaj, autobus. Lektura non stop wkładana i wyciągana z torebki nie wygląda zbyt pięknie po jakimś czasie.
    Rogów co prawda nie zaginam celowo, ale niechcący już tak. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *