Niech żyje Królowa. Królewska heretyczka, Magdalena Niedźwiecka
Co wiemy o Elżbiecie Tudor? Rudowłosa córka Henryka VIII, króla, który aby poślubić swoją kochankę zerwał z Watykanem. Jako fanka Reign uważałam ją za kobietę podstępną, złą i knującą przeciwko Marii. I chociaż lubię czarne charaktery, to za tą postacią nie przepadałam. Wiedziałam, że jako córka Henryka VIII i siostra Marii, zwanej Krwawą Mary, nie polubiłabym jej. I tutaj się myliłam. I to bardzo.
W książce Magdaleny Niedźwieckiej poznajemy Elżbietę jako kobietę młodą, ale po wielu przejściach. Rządzi wielkim krajem, ale wszyscy jej doradcy uważają, że kobieta nie powinna zasiadać na tronie sama, bez małżonka odpowiedniego pochodzenia. Królowa, która obserwowała życie swojego ojca, oraz była świadoma w jaki sposób zginęła jej matka, bała się zawierać związek małżeński i do końca życia rządziła Anglią sama, co chwila odrzucając adoratorów. Podobno zakochana była w Robercie Dudley’u i chociaż zwana była „królewską dziewicą” wiele osób do tej pory podejrzewa ją o romans z późniejszym hrabią Leicester. Akcja Królewskiej heretyczki rozpoczyna się momencie gdy Elżbieta dowiaduje się o śmierci Amy Dudley, a wszystkie podejrzenia padają na jej męża. Niektórzy na dworze uważają, że żona była dla niego niewygodna, a jej usunięcie spowodowałoby, że droga do królowej byłaby otwarta.
Uwielbiam książki historyczne w których postacie, które znam tylko z podręczników, gdzie zamieszczane są suche faty, mogę poznać od nieco innej strony, chociaż w większości przypadków ich charakter jest wymysłem autora. I tutaj pojawił się mojej głowie pewien konflikt – z jednej strony angielska królowa, za którą nie przepadam, a z drugiej – książka, która może mnie zachwycić. I bardzo się cieszę że po nią sięgnęłam. Bo od pierwszej do ostatniej strony nie mogłam się od niej oderwać, a im bliżej byłam końca tym bardziej żałowałam że niedługo będę musiała opuścić Anglię i Elżbietę, która stała się dla mnie kobietą z krwi i kości.
Elżbieta była królową próżną. Jeżeli wierzyć autorce i wielu innym źródłom, uwielbiała wspaniałe stroje i chciała, aby doceniano jej urodę. Rządziła twardą ręką i zdawać by się mogło że jest silna. Owszem, stawienie czoła mężczyznom, którzy na tronie Anglii chcieli widzieć mężczyznę, wymaga nie lada odwagi, ale w głębi Elżbieta potrzebowała miłości i zrozumienia. Nie pamiętała matki. Ta zginęła gdy księżniczka miała dwa latka, a król, ojciec nie przejmował się zbytnio losem swojej córki. Bała się wyjść za mąż bo czuła lęk przed tym, że ktoś może ją niewyobrażalnie skrzywdzić. Ale Elżbieta potrafiła zirytować wieloma swoimi cechami, ale właśnie to uczyniło z niej w moich oczach prawdziwą kobietę. Taką, którą mogłabym minąć na ulicy. Magdalena Niedźwiecka stworzyła bohaterkę idealną.
Kolejną, znacząca postacią w książce jest Philip Sierota. Nie wiadomo kim naprawdę jest, kim byli jego rodzice, ani jakie ma zamiary. Jest on bardzo tajemniczy. Poznajemy go jako aktora, który występuje wraz z obwoźną trupą teatralną. Historię Philipa odkrywamy powoli, tak samo jak jego zamiary. Wprowadzenie postaci fikcyjnej okazało się naprawdę ciekawym zabiegiem, który sporo do tej powieści wniósł.
Oprócz Elżbiety i Philipa, jednym z głównych bohaterów jest Robert Dudley, kochanek królowej Elżbiety. Mężczyzna, który chociaż miał ukochaną na wyciągnięcie ręki nie mógł z nią stworzyć szczęśliwego związku. Lorda, który miał ogromny majątek, ale nie mógł doczekać się dziedzica, aby to wszystko mu pozostawić. Nie był lubiany na dworze przez mężczyzn, ale kobiety za nim szalały. Jeżeli wierzyć źródłom, był bardzo przystojny. Elżbieta znalazła w nim oparcie i chociaż ona też pragnęła go mocno, to nie mogła wieść z nim wspólnej, szczęśliwej przyszłości.
Jak już napisano, Królewska heretyczka jest to współczesny spojrzenie na rządy królowej Elżbiety. I nie znajdziemy w niej anarchicznych zwrotów czy też odpowiednio dostosowanej mowy. Z początku polskie przekleństwo padające z ust królewskiej królowej może was razić, tak samo jak współczesny język, to później wcale nie staje się to minusem i nie utrudnia czytania, wręcz przeciwnie. Język, jakim posłużyła się autorka w pisaniu swojej powieści powoduje, że bohaterowie którzy nim władają jeszcze bardziej stają się bliżsi czytelnikowi.
Niech was nie zwiedzie ilość stron – Królewską heretyczkę czyta się naprawdę szybko, kolejne strony nie wiadomo kiedy umykają nam, a im bliżej końca tym coraz bardziej szkoda opuścić świat Elżbiety.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka!
Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką. Książki historyczne są jednymi z moich ulubionych. A Reign oglądam (nadal, bo męczę się z drugim sezonem) i naprawdę chciałabym przeczytać tę pozycję również z tego względu. Mam nadzieję, że będę mogła zdobyć tę powieść jak najszybciej.
Pozdrawiam, Natalia z Osobliwe Delirium 😉
Bardzo chętnie przeczytałabym tę historię, bo czasami takie historyczne powieści mogą naprawdę zaciekawić i wzbogacić wiedzę. 😀
Powieści historyczne zawsze są u mnie mile widziane. zwłaszcza takie, jak ta:) podejrzewam, że i ja będę miała problemy z oderwaniem się od lektury:)
Nigdy nie lubiłam historii, bo to zawsze były suche fakty, podawane w dodatku w nieinteresujący sposób. A wiadomo, że skandale i jakieś pikantne szczegóły od razu zapadają w pamięć 🙂 i takie właśnie opowieści mogłabym czytać.
Po powieści historyczne bardzo rzadko sięgam, ale nie powiem ta akurat mnie zaciekawiła, więc nie wykluczam, że ją przeczytam 🙂
Oooo nie, książka, gdzie akcja dzieje się w Polsce na pewno nie dla mnie, znowu to powtarzam 🙁
http://polecam-goodbook.blogspot.com/
zapraszam x
Bardzo interesująca pozycja. Jak trafi w moje ręce to chętnie przeczytam 😉 Zaskakuje mnie autorstwo polskiej pisarki – to pozytywne zaskoczenie. Ja ogólnie lubię historię, a w takim powieściach w ogóle ją połykam. Największy wpływ miał chyba na mnie cykl "Królów przekletych", gdzie od Filipa Pieknego mogłam prześledzić dalsze drastyczne losy francuskich władców.
Ps. chyba ci jeszcze nie pisałam ale masz magiczną nazwę bloga <3
Pozdrawiam
Na planecie Małego Księcia
Na pewno sięgnę, ponieważ uwielbiam książki historyczne ery tudorów! Moje guilty pleasure. 🙂 Polecam książki Philippy Gregory.
Wybierając książki historyczne jestem raczej ostrożna. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić czy sięgnę po "Królewską Heretyczkę". Ciekawym zabiegiem jest zawarcie w powieści postaci fikcyjnej. Z drugiej strony odbiera to autentyczność całej powieści. To tylko moje subiektywne odczucie.
Sytuacja osobista zmusiła mnie do małej przerwy na blogu.
Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
Początkowo wciągnęłam się i to mocno w tę książkę, ale pod koniec już nieco mnie nudziła jej monotematyczność, jednak z pewnością warta jest polecenia. 🙂
Też miałam problem pomiędzy wizja autora a moimi odczuciami, gdy czytałam książkę o Elżbiecie Batory. Lubię powieści historyczne i bardzo zaciekawiła mnie swoją recenzją i opisywaną w niej książką.
Mam w swoich zbiorach tę piękną publikację i cieszę się, ze Twoim zdaniem wnętrze dorównuje oprawie. Ilość stron jest zatrważająca, ale posłucham Cię i nie będę się przerażać 🙂
Uwielbiam takie książki! Zajrzyj do mnie, właśnie napisałam o "Wyznaniach Katarzyny Medycejskiej" myślę, że ci się spodoba 🙂
http://recenzjebrunetki.blogspot.com/