Chcesz być najszczęśliwsza na świecie?
Fajnie by było być Najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Mieć wszystko czego zapragniemy. Ukochanego mężczyznę u boku, wspaniałą, dającą nam satysfakcje pracę, zakupy w luksusowych sklepach, wakacje w pięknych, ciepłych krajach. Ja do tego dodałabym jeszcze ogromną, naprawdę wielką biblioteczkę, z książkami, które idealnie trafiają w mój czytelniczy gust. Żyć nie umierać. W takiej codzienności pozostaje się tylko zatracić i żyć z dnia na dzień, łapać szczęście i nie pozwolić mu odejść. Czerpać z niego garściami.
I Najszczęśliwszą dziewczyną na świecie wydaje się być Ani FaNelli, bohaterka, stworzona przez Jessicę Knoll.
Ani ma wszystko. Dobrą, dającą jej satysfakcję pracę, bogatego ukochanego, który jest gotowy dla niej zrobić wszystko i zaplanowany ślub. I wydawało się że nic więcej do szczęścia jej nie potrzeba. Jej życie wydaje się perfekcyjne – owszem, Ani ma również marzenia. Chcę wciąż wspinać się po szczeblach kariery dziennikarskiej i kiedyś stać się uznaną dziennikarką New York Times’a. Niestety, Ani ma też tajemnice, którą skrywa bardzo, bardzo głęboko.
Do bestsellerów (bo tak została ta książka okrzyknięta) mam różne podejście. Z jednej strony trochę mnie do nich ciągnie, bo chcę dowiedzieć się, co ja będę myśleć o książce, którą kochają miliony. I tak ostatnio zawiodłam się na Dziewczynie z pociągu (swoją drogą bardzo dużo tych „dziewczyn”). Do Najszczęśliwszej dziewczyny na świecie podchodziłam z pewną rezerwą. Jakie są moje odczucia?
Chyba cierpię na literackiego pecha – ostatnio trafiam na książki, które mnie nie usatysfakcjonowały. Nie mogłam nich odnaleźć tego czegoś, co powoduje że zaczytuje się w danej pozycji z zapartym tchem. Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie jest książką dobrą, napisaną z pomysłem, ale ratuje ją ostatnie ¾ stron, ale i to nie w całości. Z początku akcja książki strasznie mi się dłużyła – pomimo, że dopiero poznawałam bohaterkę nie potrafiłam zapałać do niej sympatią. Ani sama twierdziła że ma wszystko, ale wciąż znajdowała jakiś powód do narzekania. Nie mogłam się w tę książkę wczytać, wciągnąć się w zaprezentowany przez autorkę tok wydarzeń. Co chwilę odkładałam lekturę na bok i wracałam do niej dopiero po kilku dniach. Jessica Knoll zdradza swoim czytelnikom już niemal na samym początku, że Ani ma jakąś tajemnicę, którą znają wszyscy, ale nie my, ale kryje się pod tym jeszcze jedno, jakieś głębsze dno. Dopiero wraz z każdą kolejną stroną czytelnik dowiaduje się więcej, sprawa zagrania Ani w filmie dokumentalnym staje się jasna. I dopiero tutaj akcja zaczęła mnie wciągać, chciałam poznać przeszłość bohaterki i te fragmenty czytałam z wypiekami na twarzy.
Ani jako bohaterka gra główne skrzypce. Lubiana przez wszystkich, kochana przez tego jedynego. Praca, ślub, wspaniały dom. Dopiero później, wraz z tokiem wydarzeń Ani zdejmuje maskę i pokazuje czytelnikom kim tak naprawdę jest. Miałam o niej różne zdanie – w jednym momencie szczerze jej współczułam i zaczynałam pałać do niej sympatią, a na kolejnej stronie jej zachowanie wprawiało mnie w irytacje. Dopiero na samym końcu awansowała w moich oczach i gdy zamknęłam książkę wiedziałam, jak odebrać bohaterkę.
Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie nie jest książką fenomenalną. W moje gusta czytelnicze nie trafiła, ale nie wątpię, że niektórym ta pozycja bardzo by się spodobała i polubili by ją o wiele bardziej ode mnie.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu ZnakLiteranova!
Mam ją od niedawna na półce i kiedyś pewnie po nią sięgnę. Może mi się spodoba 😀
http://lowczyniksiazekk.blogspot.com/
Zazwyczaj podchodzę z rezerwą do książek o podobnej tematyce, a widzę, że tutaj moje obawy byłyby uzasadnione. Jakoś ten motyw "mam wszystko, ale i tak jestem nieszczęśliwa" to nie moje klimaty.
Pozdrawiam 😉
Amanda Says
Mnie też ta książka na kolana nie powaliła 😉
Lubię gdy bohaterzy mają tajemnicę 🙂 Zaintrygowałaś mnie tą książką zapisuję tytuł 🙂
Blog o książkach
Uuu… no proszę proszę… czyli jak zwykle zachwyty są nieco przesadzone! :/
Szkoda, szkoda :/
Jestem ciekawa tajemnicy głównej bohaterki 😉
Bohaterka mnie nie przekonuje, choć wątek tajemnicy może być ciekawy.
No i okładka mnie odrzuca 🙁
Pozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Nie słyszałam o tej książce, ale kolejna dziewczyna w tytule mnie nie dziwi, to chyba nowa moda. Nie wiem, dlaczego, ale ciągle przejawia się ten sam model: bogaty mężczyzna. Dali by dla urozmaicenia zamożną kobietę 🙂 z całej fabuły najbardziej mnie ciekawi tajemnica głównej bohaterki.
Sporo słyszałam o tym tytule, ale właśnie większość opinii nie do końca piało w zachwytach, tak więc chyba i ja nie bardzo należałabym do fanów "dziewczyny".
Sam fakt, że ta książka budzi wśród czytelników tak wielkie emocje, zastanawia mnie i intryguje 🙂