Czy wspominałem Ci że Cię potrzebuje? Estelle Maskame
Miało być tak pięknie, obiecująco. Miały być wspaniałe wstępy o młodzieńczej miłości, o pierwszych pocałunkach, motylkach w brzuchu, pierwszych złamanych sercach. Ogólnie och, ach i ech, miód z czekoladą, ale… Nie ma to sensu, ponieważ Czy wspominałem że Cię potrzebuje Estelle Maskame chociaż okazało się książką łatwiejszą w odbiorze od swojej poprzedniczki, czytało mi się ją szybciej i przyjemniej, to jednak mam do niej wiele zastrzeżeń.
Uwaga! Od razu na wstępie chcę zakomunikować że ta pozycja jest delikatnym spoilerem i czytacie ją na własną odpowiedzialność !
Od wakacji, w czasie których wszystko się zaczęło minęły już dwa lata. Tyler mieszka w Nowym Jorku, a Eden z mamą, wciąż spotykając się z Deanem. Przybrane rodzeństwo nie widziało się od tych pamiętnych wydarzeń, ale teraz Eden dostaje zaproszenie – i to od swojego „ukochanego” brata. Mają oboje spędzić sześć tygodni w Nowym Jorku. Czy uczucie które ich łączyło zniknęło, wypaliło się?
Jest kilka istotnych kwestii, które niesamowicie mnie w książce dręczyły i o ile podczas recenzji pierwszego tomu się na narzekanie nie pokusiłam tak teraz dam upust swojemu niezadowoleniu. Myślałam, że w drugim tomie autorka rozwinie skrzydła, pokażę istny kunszt swoich pisarskich umiejętności – przecież stała się światowej sławy pisarką. Niestety, zawiodłam się. Po pierwsze nie mogłam zrozumieć dlaczego autorka ochrzciła miłość Tylera i Eden „zakazaną”. Zacznijmy od tego że są przybranym rodzeństwem. Ojciec Eden zostawił ją i, która jej matkę, po czym ożenił się z inną kobietą miała trójkę synów z poprzedniego małżeństwa, a idąc dalej takim tokiem rozumowania od razu można zauważyć że tę dwójkę nie łączyły żadne więzy rodzinne. Nie mieli wspólnego biologicznego rodzica. Co więcej, gdyby nie ukrywali się od samego początku z tym swoim uczuciem to prawdopodobnie zamieszanie wcale by nie powstało. Nie rozumiem dlaczego autorka robi problem tam gdzie go nie ma i na ty buduje całą dramaturgię swojej książki. Wiem, że jest to lekka książka, bez żadnych głębokich sensów, taka na odmóżdżenie, ale mogła chociaż nie używać zwrotu „zakazana miłość”.
Od ostatniego spotkania dwójki zakochanych minęło dwa lata i Eden jest już pełnoprawną osiemnastolatką (i w Polsce mogłaby już machać na lewo i prawo dowodem osobistym, ale w Ameryce pić legalnie w barze można dopiero od 21 roku życia). Ja sama miałam osiemnaście lat i wiem jak to jest. Ale gdy przeczytałam jeden fragment, zawierający łóżkowe sceny… To myślałam że książka wyląduje na ścianie, a spadając, rozsypie na miliard kawałków, których razem nie posklejam. Jest to książka dla młodzieży, czyli jak dla mnie głownie dla dziewcząt które są w gimnazjum (w liceum i wyżej też, ale może ich niektóre rzeczy zgorszyć nie powinny) więc można by było zostawić wszystko za kurtyną, bez szczegółów. Nie było tutaj scen rodem z Grey’a (chociaż wiem że niektóre gimnazjalistki zachwycały się trylogią James i w głowie pojawia się pytanie : gdzie są rodzice?), ale pomimo wszystko można to było owinąć w bawełnę. Trochę ukryć za kurtyną milczenia i słodkich słówek.
Jako trzeci powód miałam podać nudnawą akcją – bohaterka zwiedza Nowy Jork, wzdycha do Tylera, jest o niego zazdrosna, spędza z nim czas i kłóci się ze wszystkimi. Ale po głębszym zastanowieniu stwierdziłam że można to wybaczyć. Tak mniej więcej w ¾ książki Maskame trochę namotała, trochę nakręciła i chociaż się odrobinę pośmiałam (serio, te sceny mnie rozśmieszyły, a dla bohaterów były bardzo dramatyczne).
Zapomniałabym o powodzie czwartym, ale na szczęście pamięci takiej złej jeszcze nie mam. W tym wypadku chodzi mi o to że Tyler, który powinien być dojrzały i wspierać Eden, skoro już podjęli bardzo odważną decyzje to zachowuje się jak szesnastoletni gówniarz na wieść o ciąży swojej dziewczyny. Albo jak dorosły, nieodpowiedzialny facet na wieść o błogosławionym stanie swojej kobiety. Czyli co? Ucieka ! Zostawia dziewczynę samą bo on nie jest gotowy. No proszę Was wszystkich… Ta cała szopka to w równej mierze też jego wina, on też za to wszystko jest odpowiedzialny, ale „nie jest gotowy”? I w tym jednym momencie było mi Eden szczerze żal że zakochała się w takim odkurzaczu (miało być bardziej niecenzuralnie, ale blogspot by mi znowu bloga zablokował, za nieodpowiednie treści). Taki facet nie dorósł do żadnego związku. I podejrzewam że jeszcze długo nie będzie na to gotowy.
Jeżeli podobała się wam poprzednia część – czytajcie. Jeżeli nie – sięgacie po kontynuacje na własne ryzyko. Jeżeli macie jakiekolwiek zastrzeżenia do tomu pierwszego to zastanówcie się czy chcecie sięgać po dalsze części. Ja nie chcę. I oficjalnie oznajmiam że sobie odpuszczam. Masochistką nie jestem. Serię Dimily żegnam machaniem rączki. Życzę autorce powodzenia – może dalej rozkręci się jeszcze bardziej, ale ja już tego sprawdzać nie będę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Feeria!
CZY WSPOMINAŁAM ŻE CIĘ KOCHAM | CZY WSPOMINAŁEM ŻE CIĘ POTRZEBUJE
Rozczarowałam się trochę pierwszą częścią, bo po tylu pochwałach jakie napotkałam – liczyłam na coś więcej 😉 Chyba również odpuszczę sobie kolejne tomy.
Pozdrawiam,
Kochamy Książki
A ja w zasadzie chciałam przeczytać tę książkę, ale szybko zmieniłam stanie, kiedy przeczytałam kilka blogowych recenzji na jej temat. Większość osób ma do niej jakieś zastrzeżenia i z tego co przeczytałam u Ciebie – wcale się nie dziwię, pewnie irytowałabym się podczas czytania jak rzadko kiedy.
Pozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>
Mnie również nie oczarowała 🙂
Hmm, to już sobie mogę odpuścić ten tytuł 🙂
Uwielbiam tą serię 🙂
Ja z przyjemnością przeczytam pierwszy tom. Niestety mam pewne wątpliwości co do drugiego. Czy aby na pewno warto czytać? Póki co czekam na pierwszy tom 😉
Ja czytałam obie części i druga podobała mi się równie mocno, co pierwsza. Nie mam jednak doświadczenia w literaturze New Adult więc trudno mi porównać jakość do innych podobnych historii. Pozdrawiam 🙂
A ja bardzo lubię tę serię, albowiem nie skupiam się na mało istotnych (jak dla mnie) detalach tylko na emocjach, a tu tego nie brakuje. Są momenty, kiedy się wkurzam lub śmieję, ale są również chwile, gdy odczuwam wspólnie z bohaterami smutek i rozczarowanie. I to mi się właśnie podoba 🙂
To jest jedna z tych serii, do której w ogóle mnie nie ciągnie, nawet w najmniejszym calu niestety, albo właśnie stety 😉
Z tego względu, że chcę przeczytać książkę nie przeczytam na razie Twojej recenzji 😉 Co prawda pierwszy tom dość mocno mnie nudził, ale mam nadzieję, że z tym będzie inaczej 😉
Nie czytałam książki, ale całkowicie się z Tobą zgadzam. Najgorsze w tym powieściach są sceny erotyczne! Przecież życie erotyczne normalnych dziewczyn w wieku 18 lat (i młodszych, a nawet trochę starszych) ma się nijak do tego z tych książek. To mnie najbardziej denerwuje i dlatego nie mam zamiaru nigdy więcej czytać takich dennych opowieści. O wiele piękniej o miłości można pisać. Nie wiem po co jest potrzebne naginanie takich faktów w powieściach bądź co bądź dla młodzieży…
Nie przeczytałam całej recenzji (bo straszysz spojlerami) bo pierwszy tom mam na półce i zamierzam niebawem go przeczytać :). Mam nadzieję, że mi się spodoba. Ciekawa jestem tej serii.
Szczerze pisząc,to nie do końca mój ulubiony gatunek,jednakże mam w planach,w maju przeczytać tom pierwszy i mam nadzieję,że aż tak źle nie będzie… 😉
Hmy… Nie znam obu tych książek, ale może w wakacje to nadrobię 🙂