„Życie i śmierć na drodze umarłych” Tomasza Grzywaczewskiego. Nic więcej dodawać nie trzeba.
Podejrzewam, że każdy wie gdzie leży Syberia. Ta nazwa nie jest miła dla naszych uszu, kojarzy się głownie z kołchozami, gułagami, rosyjskimi obozami zagłady, w których wielu naszych rodaków straciło życie. Ludzie tam zesłani musieli przejść wiele – od męczącej wielodniowej podróży w zwierzęcych warunkach, do miski zupy i pajdy chleba oraz pracy na wielkim mrozie. I mogłoby się wydawać że wiele z nich nie wróci. Ba, że niemal wszyscy zginą w tych bestialskich warunkach, co zapewnię było jednym z planów Stalina, ale wiele osób wróciła stamtąd żywych i dzisiaj mówią głośno „Jesteśmy Sybirakami, pamiętamy i nie będziemy milczeć”.
Bałam się tej książki, pomimo tego że lubię powieści podróżnicze, w których autorzy zabierają mnie w coraz to nowe zakątki świata i pokazują inną kulturę, przyrodę i obyczaje. Ale żeby umiejętnie oddać klimat tamtych rejonów trzeba mieć talent. I to nie lada talent, aby zainteresować czytelnika i go nie zanudzić. Trzeba umieć wybrać najistotniejsze wątki i to na nich się skupić – oczywiście, o drobiazgach nie należy zapominać, aby nakreślić osobie czytającej obraz tamtych rejonów, ale jeżeli chcieli by autorzy-podróżnicy przekazać wszystko to książka wyszłaby nudna i ciągnąca się jak flaki z olejem. I tego się obawiałam po książce pana Tomasza. I bardzo się cieszę, że się one nie sprawdziły.
Autor zabiera swoich czytelników w podróż po niezbadanym jak dotąd zakątku ziemi, który od lat był miejscem zamieszkania ludów, które trudniły się głownie polowaniem w tajdze i tundrze. I dotąd takie plemiona żyją, których codziennością jest mieszkanie w nieprzejednanych lasach Syberii. Podczas czytania nie mogłam zahamować podziwu dla tych ludzi – od tysięcy lat trudnią się łowiectwem, nie nawykli do wygód, od kilkunastu lat dopiero poznają zdobycze współczesnej technologii, nie moją stałego kontaktu ze światem i starają się żyć w zgodzie z przyrodą. Nie przenieśli się w inne miejsce, tylko od pokoleń przekazywali sobie wiedzę na temat tajemnic tundry i tajgi oraz metody przetrwania w tych lasach.
Celem wyprawy pana Tomasza Grzywaczeskiego i jego ekipy filmowej (w skład której weszli : Maciej Cypryk, Anna Hyman, Łukasz Orlicki i Marek Kozakiewicz) było poznanie Magistrali Kolejowej, która była wielkim marzeniem Stalina. Chciał, na wzór carów, wybudować kolej, o której będą mówić miliony. Budowa Drogi Umarłych była okupiona cierpieniem miliona osób, które zginęły realizując marzenia Stalina. Wokoło tej drogi powstały łagry, w których miliony osób zmarły. Nie wiadomo, gdzie pochowano ofiary Drogi Umarłych, pan Tomasz wraz z ekipą nie znalazł po drodze żadnego grobu. Autor opisał całą wędrówkę, wszystkie jej trudy, radość z powodu dotarcia do celu, żal i wielki smutek na wspomnienie tych, którzy oddali swoje życie przy budowie Drogi Umarłych. Wielkim, wielkim plusem są wspomnienia Sybiraków , ludzi, którzy wrócili cało z budowy Magistrali Kolejowej. Nie wszyscy już żyją, ale takim ludziom, ich pamięci należy się ogromny szacunek.
Szkoda, wielka szkoda że tego nas nie uczą na lekcjach historii; że nauczyciele nie polecają młodzieży takich książek, które pokazują jak naprawdę wyglądał ten dawny świat, podczas którego zginęło wielu naszych rodaków. Książki takie jak Życie i śmierć na drodze umarłych pokazują naszą historię, taką prawdziwą, niezafałszowaną. Nie wątpie, ze takich powieści jest więcej, ale to książka pana Tomasza pierwsza przedstawiła mi tamten świat. Autor opisał również ludzi, których spotkał po drodze – przedstawił ich historię, charakter, światopogląd. To też budują wyobrażenie na temat życia w tamtych rejonach. Gdybym była nauczycielką, to tę książkę, poleciłabym młodzieży. Nie jest to książka trudna w odbiorze – czyta się ją szybko, z wielkim zainteresowaniem. Dociera do głębi czytelnika, a dodatkowo, opatrzona jest wspaniałymi fotografiami. Jeżeli nadarzy wam się okazja przeczytania tej książki, to nie wahajcie się ani minutę.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Literackiemu!
Zobacz także:
Oficjalna strona książki na stronie Wydawnictwa
Galeria zdjęć z wyprawy
Gdyby nie Ty to przeszłabym obok tej książki obojętnie i to byłby mój błąd 🙂
Mogę podpisać się pod komentarzem Agaty. Pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, ale po przeczytaniu recenzji jestem pewna, że to wartościowa publikacja.
Zainteresowałaś mnie 🙂 A jeśli chodzi o wspomnienia Sybiraków, od czasu do czasu je czytam, za każdym razem z wielkimi emocjami, bo to, czego doświadczyli zesłańcy, przechodzi ludzkie pojęcie. I jeszcze przez wiele lat nie mogli się skarżyć na swój los, nie mogli publikować wspomnień, bo o ZSRR można było mówić tylko dobrze.
O proszę, ja się na pewno skuszę 🙂
Thievingbooks.blogspot.com
Bardzo lubię tego typu książki, koniecznie muszę po nią sięgnąć!