Wewnetrzna spowiedź. Jil Anderson „Dotrzymana obietnica”.
Czy dla ukochanej osoby możemy zrobić wszystko? Wybaczyć, uratować, wysłuchać, pomóc – to na pewno. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, czy dalibyśmy tej drugiej osobie, z którą chcieliśmy i chcemy spędzić całe życie, którą kochamy ponad wszystko umrzeć? Czy raczej będziemy walczyć o każdą następną sekundę, minutę naszego życia? Czy mamy prawo decydować o życiu i śmierci kogoś, kto ma wolny umysł? Nie mamy. Ale jeżeli ta druga osoba chcę umrzeć bo nie może znieść bólu i cierpienia, jakim obdarzyło ją życie?
Przed takim problemem stanęła Jill Anderson.
Jill i Paul pobrali się i mieli wiele planów na przyszłość. Kochali się. Niestety, los zaplanował im inny scenariusz, o wiele gorszy, o wiele bardziej tragiczny. Okazało się że Paul Anderson choruje na zespół chronicznego zmęczenia. Pomimo tego że ta przypadłość wpisana jest na oficjalną listę chorób WHO, to żaden lekarz nie potrafi mu pomóc. Kolejne środki, które mają zwalczyć ciągły ból, wypełniają szufladę przy łóżku, którego Paul nie opuszcza. Jill każdego dnia patrzy na swojego męża, który walczy z chorobą, ale z czasem braknie mu sił. Nie może znaleźć zrozumienia najbliższej rodzinie i wśród lekarzy. Jedna próba samobójcza, druga próba samobójcza, aż wreszcie Paul przedawkował morfinę, narkotyk który w nadmiernej ilości powoduje zaburzenia oddychania. Na Jill padają oskarżenia : o pomoc w popełnieniu samobójstwa. Bo nie wezwała karetki. Bo nie pomogła Paulowi.
Przyznam że zdziwiłam się że jest to książka oparta na faktach. Kiedyś w ucho wpadła mi nazwa zespołu chronicznego zmęczenia, ale jakość nie przywiązywałam większej wagi do tej choroby. Dopiero gdy zaczęłam czytać powieść Jill Anderson dowiedziałam się o niej nieco więcej. Ale w głowie wciąż siedziało mi pytanie, co skłoniło autorkę do przelania swoich wspomnień na papier. Między kolejnymi przesłuchaniami, Jill wspomina męża – te chwile dobre i te chwile złe. Widać ze naprawdę go kochała, że to co się stało jest dla niej szokiem i że za Paulem tęskni, brakuje jej jego obecności w każdej godzinie. Wydaje mi się że autorka chciała uporać się ze swoimi myślami, zebrać je w całość, aby móc ze spokojem patrzeć w przyszłość. Chciała się usprawiedliwić, poszukać zrozumienia u obcych ludzi bo przecież nie wezwała karetki i cała wina za śmieć Paula pada na nią.
Dotrzymana obietnica to książka dobra. Mocna. I potrzebna, bo otwiera ludziom oczy na zespół chronicznego zmęczenia, na które cierpi coraz więcej osób. Jeszcze niedawno spotykali się ze stwierdzeniami że to wszystko siedzi im w głowie i gdy uporają się sami ze sobą. Ale…
Jest pewno „ale”.. . Tak jak napisałam wcześniej – jest to książka dobra i potrzebna, powinno po nią sięgnąć wiele osób, ale ja jakoś nie potrafiłam zżyć się z bohaterami, postawić się w roli Jill i jej oczyma oglądać tą całą sytuację. Dotrzymana tajemnica to powieść, której nie da się przeczytać na raz, przynajmniej ja nie mogłam. Odkrywałam ją po kawałku, a największą wagę przykładałam do taśm z przesłuchań i to one najbardziej podobały mi się w tej książce.
Podejrzewam że nie jedną osobę zapis wspomnień Jill Anderson może wzruszyć. Dla mnie to nie był fenomen, ale uważam tę książkę za potrzebną na rynku.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Prószyński i S-ka!
Ja rozumiem tą oschłą narrację – ta kobieta pisząc nie miała już po prostu siły cierpieć.
Czasami tak bywa, że nie można się zżyć z bohaterami 🙂 Tak jak piszesz – warto przeczytać tę książkę.
Czeka w kolejce 🙂