Niziołkowie witają (znowu) ! Droga do Achtoty, Małgorzata Klunder
ROBERT I RÓŻA | DROGA DO ACHTOTY | KAŻDY WSCHÓD SŁOŃCA | TADEUSZ OD SPRAW ZWYŁYCH
Wróciłam na ulicę Pamiątkową do rodziny Niziołków. I poczułam się jak pełnoprawny członek ich rodziny – zostałam przyjęta ciepło, z miłością i szczyptą humoru tak charakterystyczną dla tej rodziny. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak się za nimi wszystkimi stęskniłam. Brakowało mi Gośki i Freda, Roberta i Róży, Jaśka i Elki. Dodatkowo ta ilość książek w każdym wolnym miejscu mieszkania sprawiała że miałam prawie zawroty głowy, ze szczęścia oczywiście. Mam nadzieję że na rynku już niedługo ukaże się olejny tom Rodziny Niziołków.
Elka postanawia że jej najbliżsi usłyszą wielką nowinę, a mianowicie Elonora wychodzi za mąż. I to za Davida, syna Brendana, o czym ten pierwszy informuje przyszłych teściów zaraz po przylocie do Polski. Chociaż Rober i Róża coś podejrzewali, to nie byli pewni czy ich najmłodsza córeczka zakochała się w synie najlepszego przyjaciela pana Niziołka z czasów młodości. Przed rodziną Niziołków staje wyzwanie – muszą przygotować piękną uroczystość dla swojej małej córeczki, lecz pomimo tego żyją oni normalnym, codziennym rytmem. Odwiedzamy Janka na Krzesinach, wspieramy Freda i Gośkę oraz towarzyszymy Eli podczas pierwszej wizyty u narzeczonego.
Jak ja kocham tę powieść. Chociaż pierwszy tom – Rober i Róża – był bardziej rozbudowany bo skupiał się na losach rodziny Nizołków do pokolenia wstecz to Droga do Achtoty skupia się na dość krótkim okresie czasu.
U Niziołków nigdy nie może być nudno. Mam wrażenie że to słowo w słowniku Roberta i Róży oraz ich dzieci się nie znajduję. Tam każdy dzień przynosi ze sobą kolejną niespodziankę. I jeżeli nawet nie jest to coś miłego – wszyscy razem się wspierają i starają się wyjść z opresji. Szukają wyjścia z całej sytuacji i to takiego, które zadowoliłoby wszystkich.
Dużą miarę książki autorka poświęciła Elce (wiadomo z jakich powodów) oraz Jaśkowi. Nie wiedzieć dlaczego wszyscy zaczęli zwracać się do księdza po imieniu, a nie po słynnym przezwisku. Status do czegoś zobowiązuje. I gdy tak czytałam sobie o przygodach Jaśka, o jego nauce w szkole, o jego perypetiach z parafianami, o jego poświęceniu to… pożałowałam że nie uczył mnie taki ksiądz. Religia to przedmiot raczej nielubiany przez uczniów, ale jeżeli wiedze przekazuje ktoś kompetentny, kto potrafi jakoś młodzież zainteresować, nie boi się odpowiedzieć na nawet kontrowersyjne pytania to chodzenie na Religę jest przyjemne. Niestety, w liceum trafiłam na panią katechetkę która starała się wbić nam do głów swoje poglądy, żadne (powtarzam z naciskiem: żadne) inne zdanie się nie liczyło. Trzeba mieć tupet, aby do dziewczyny która zaszła w ciążę i zadała jakieś pytanie odpowiedzieć że jest niegodna, aby zaszczycić ją odpowiedzią. Możecie sobie wyobrazić jaki stosunek do Religi miała moja klasa – na szczęście, gdzieś pod koniec klasy drugiej nauczyciela nam zmieniono i ten przedmiot stał się o wiele bardziej znośny. Zeszłam z tematu, ale chciałam wam przekazać że znajomość z takim księdzem jak Jasiek byłaby naprawdę zaszczytem.
Postacie z książki pani Klunder są bardzo rzeczywiste i prawdziwe. Tacy mogliby być nasi sąsiedzi, znajomi, rodzina. To sprawia że spędzanie czasu z Niziołkami jest prawdziwą przyjemnością. Każdy może w nich zobaczyć jakąś cząstkę swojej rodziny. Dodatkowo, Niziołkowie niesamowicie poprawiają humor – podczas czytania nie do wyobrażenia jest ze ktoś się nie uśmiechnie chociaż raz !
Piszesz tak pozytywnie o tej serii że muszę poznać się z nią bliżej. Czuję, że zdobędzie moją sympatię 🙂
Zacznę się chyba po Twojej recenzji rozglądać za pierwszym tomem tej serii 🙂
A w wolnej chwili zapraszam do mnie 😉
Ta seria jest jeszcze przeze mnie nieodkryta, ale wydaje się być ciekawa, toteż, mam nadzieję, wkrótce po nią sięgnę 🙂
Oj z tymi księżami to jest różnie. Ja w podstawówce miała świetnego księdza, kochanego, który umiał zachęcić do chodzenia do kościoła, chodziłam CODZIENNIE przez kilka lat. Później przyszedł inny ksiądz – dzieci w kościele mniej, następnie religii uczyła katechetka (była okropna!), w liceum trafiłam na cudownego księdza <3 Szkoda, że nie wszyscy są tacy, że potrafią zachęcić swoją osobowością, swoimi poglądami (ludzkimi!).
A poza tym na książkę mam ochotę 🙂
JUż mam ochotę! 🙂
Ciekawa jestem tej książki 🙂
Muszę koniecznie poznać Niziołków 🙂
Chciałabym zatem i ja przeżyć literacką przygodę u boku Niziołków 😉