Zmarnowany potencjał? Lilith. Dziedzictwo, Jo.E.Rach
Lilth należy do czarnych postaci religii chrześcijańskiej, o której głośno się nie mówi. Ja sama dowiedziałam się o jej postaci w czasie lektury „Lilith” Olgi Rudnickiej i jednocześnie byłam tą kobietą zainteresowana i przerażona. Pierwsza żona Adama, która została kochanką diabła. Uważana była za dzieciobójczynię. I chociaż jest to temat bardzo intrygujący, to nie jest dość popularny w literaturze. Ja, do tej pory spotkałam się z dwiema książkami których bohaterką jest straszna Lilith i jedną z nich chciałabym wam dzisiaj przedstawić.
Sha od dawna miewa dziwne sny, które nawiedzają ją niemal co nocy. Każdy z nich jest tajemniczy, straszny, ale zarazem intrygujący. Dziewczyna nie wie co mogą one znaczyć, ale stara się o nich nie pamiętać – ot, zwykłe koszmary. Jednak, gdy wraz z ojcem przeprowadza się do Cannas czuje, że coś się zmienia, ale nie zawraca sobie tym głowy. Dziewczynie nigdy niczego nie brakowało – ojciec pozwalał jej niemal na wszystko, nie ograniczał finansowo. Jedyne, czego jej brakowało to stałe miejsce zamieszkania – mniej więcej co dwa lata Sha i jej ojciec, pan Fraouk zmieniali kraj, a nawet kontynent, wszystko w związku z tajemniczą pracą jej ojca. Będąc w Cannes dziewczyna postanawia znaleźć sobie przyjaciół – i znajduje Daniela i Chrisa, którzy zakochują się w niej od pierwszej chwili.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Dawno nie byłam już tak niezdecydowana w ocenie – bo albo książka była mi obojętna, albo mnie denerwowała od początku do samego zakończenia, albo mogłabym ją wychwalać pod niebiosa. W przypadku Lilith. Dziedzictwo było inaczej. Książka ma swoje plusy i minusy. Niestety, tych drugich jest o wiele, wiele więcej.
Gdy pojawia się posłaniec z dwiema wiadomościami, dobrą i złą, zazwyczaj pierwsza, jaką chcemy usłyszeć to ta dobra. I tutaj postąpię w myśl tej zasady. Co mi się najbardziej w Lilith. Dziedzictwo podobało? Pomysł. Dziwie się, dlaczego jeszcze nie wszyscy dostrzegli w kobiecie-demonie przepis na bestseller. W końcu powstałaby książka, która spełniła by oczekiwania milionów, ale tez pociągnęłaby za sobą setkę marnych podróbek, które w jednym momencie zalały by rynek. Jednak w powieści … sama idea wprowadzenia do akcji Lilith bardzo mi się podobała i to ze względu na to po powieść sięgnęłam. I fabuła również przypadła mi do gustu, chociaż potem miałam co do niej pewne uprzedzenia. Drugim, wielkim plusem, który uratował powieść przed moją złością, która w ostatnich rozdziałach zaczynała się pojawiać to zakończenie. Ostatni rozdział, a dokładnie jego część zbiła mnie z tropu. Autorka pokazała że ma talent, a sama książka ma olbrzymi potencjał, jednak trzeba by było poświęcić jej trochę czasu.
Plusy się skończyły i przyszedł czas na minusy. Zacznę od początku, czyli od pomysłu, którego w książce było zbyt mało. Ja rozumiem, że to pierwsza część serii, że autorka chciała wprowadzić nutkę zaciekawienia do swojej powieści, ale motyw Lilith pojawiał się tylko na początku trzech rozdziałów, a jeżeli nawet już coś zaczynało się dziać to było to zepsute i szybko się kończyło.
Aby pisać dalej o fabule, muszę przedstawić najpierw głównych bohaterów. O ile Sha w pierwszych zdaniach książki jawiła mi się jako bohaterka kompetentna, która na miano bohaterki książki dla młodzieży zasługuje, to po chwili całe moje to przekonanie opadło. Sha jest najpiękniejsza na świecie i wszystkim dech zapiera na jej widok. Każdy patrzy na nią jak na cud świata, a Daniel i Chris … mają w głowie jej obraz niemal przez cały czas. W dodatku jest zbyt wygadana, uważa się za niewiadomo kogo (chyba że autorka chciała pokazać jak brak jakiegokolwiek ograniczenia wpływa na wychowanie dzieci i obrazując to stworzyła postać Sha). I mało tego- walczy jak mistrz świata wszystkich dziedzin walki – piruety nad przeciwnikiem? Co to dla niej. No dziewczyna cud. Niestety, nie do końca.
Daniel i Chris to męscy bohaterowie, którzy wcale tacy męscy nie byli (chyba że ja mam inne pojęcie o męskości – patrz Naczelnik!). Daniel, syn kucharki Sha pochodzi z biednej rodziny, pracuje po szkole aby odłożyć na studia i zakochuje się w Sha już od pierwszego wejrzenia, chociaż to ciśnie mu i dogryza tak, że inny facet od razu by taką dziewczynę zostawił, chociażby niewiadomo było jak piękna, bo nie pozwoliłby się tak obrażać. Chris natomiast wychował się w bogatej rodzinie, ma wrednego i oschłego ojca. I również już po jednym dniu znajomości kocha Sha. Oboje dodatkowo są niebotycznie przystojni, mają wspaniałe mięśnie i są niesamowicie inteligentni. Jedna wada? Hm, odpowiedzcie sobie sami.
Autorka prowadziła narracje w trzech osobach – Sha, Chrisa i Daniela. I tutaj również mam pewne zastrzeżenia : gdyby ktoś podsunął mi jakiś losowo wybrany fragment książki nie wiedziałabym, kto się w nim wypowiada. A nie, wróć. Odróżniłabym facetów, którzy o Sha mówili jako bóstwie niebiańskim. Rozdziałów, pisanych z punktu widzenia bohaterki było zbyt mało przez co nie można było się w czuć to co ona przeżywa, co myśli i jak te sny na nią wpływają. Wszyscy sytuacje, które by świadczyły o czymś paranormalnym opisywane były z punktu widzenia Chrisa lub Daniela, przez co nie można im się było lepiej przyjrzeć, poznać odczuć Sha. To wszystko mijało.
Niestety, autorka rozpisywała się o rzeczach nieistotnych. Pierwsze trzy rozdziały opowiadały o tych samych przeżyciach, ale oczami innych bohaterów. Ileż można czytać o tym jak Sha nie jest cudowna jak widzi się ją po raz pierwszy?! Nieistotne sytuacje były zbyt szczegółowo opisywane zamiast zostać streszczone i pomimo że książka ma te 316 stron, to prawie nic się nie wydarzyło. Przez tę opisowość miałam wrażenie że wydarzenia rozgrywają się już z minimum pół roku, a to był dopiero tydzień. Bohaterowie przez cały czas plątali się między sobą, rozmawiali, do jednego Sha mówiła „Aniele”, na drugiego tors patrzyła się z oczami wielkimi jak spodki.
Książka miała potencjał ogromny – pomysł jest świetny. Autorka pisze tak, że całą powieść czyta się szybko, potrafi stworzyć opisy i sytuacje które wciągają (ostatni rozdział jest tego idealnym przykładem, kto czytał ten wie), ale powinna jeszcze nad książką popracować, bo ma ona zadatki na bestseller. Trzeba wszystko tylko dobrze pokierować, zmienić całkowicie zachowania głównych bohaterów i charakter Sha. I może będę masochistyczna to sięgnę po część drugą – bo chciałabym zobaczyć jak autorka poradzi sobie w drugim tomie, gdzie wydarzenia powinny nabrać rozpędu, a sama Sha zmądrzeć.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu NovaeRes!
Być może autorka rozkręci się w drugim tomie, temat rzeczywiście ma duży potencjał, poza tym okładka jest imponująca.
Też tak stwierdziłam – książka ma swój potencjał, ale jednak… nie, po prostu nie wciąga na tyle, by wszelkie minusy zostały zminimalizowane. A szkoda!
Czytając początek recenzji, również pomyślałam, że książka może mieć potencjał. O Lilith słyszałam w serialu ''Czysta krew'' i w czwartego tomu ''Darów Anioła''. Jednak już sama ksiązka z Twojego opisu, wydaje się być koszmarna. Nie mogłabym czytać o cudownej bohaterce, której uroda zapiera dech, o przystojniaczkach super inteligentnych, ale biednych.. no to jak jakaś parodia, tacy cud miód i synowie jej służby. A już jej mistrzostwo w stylach walki…
Straszna szkoda, bo faktycznie zapowiadała się na fantastyczną historię. I okładka jaka śliczna 🙂
Thievingbooks.blogspot.com
Piękna okładka, ale nie będę marnować czasu na tę książkę. Co do Lilith, jej postać występuje również w cyklu Kelly Creagh "Nevermore", jednak mam nieco wątpliwości, jeśli chodzi o fakt, że demon ten był pierwszą żoną Adama – w Biblii jest co prawda nieścisłość, ale z drugiej strony w użyciu słowa "Lilith" w Księdze Izajasza dopatruje się bardziej sowy. To raczej żydowska tradycja i apokryfy 🙂
http://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Wydaję mi się, że zanudziłabym się przy tej książce. Zdecydowanie nie chcę się męczyć.
Sama nie wiem, co myśleć o tej książce. Mimo wielu wad i niedociągnięć coś mnie do niej ciągnie.
Historia brzmi bardzo ciekawi, jednak wykonanie mnie nieco zniechęca. Jeszcze się zastanowie nad lekturą tej książki 🙂
Raczej nie dla mnie 🙁
Mam wrażenie, że to jakoś zupełnie nie moja bajka i bym się w niej nie odnalazła. Poza tym minusy, które przytoczyłaś skutecznie mnie zniechęciły, więc odpuszczę sobie ten tytuł 🙂
To bardzo przykre, gdy książka ma to coś, ale nie wykorzystane. Być może kiedyś przeczytam 🙂
Książka rzeczywiście mogłaby być ciekawa, zatem szkoda, że szansa na to została tak zaprzepaszczona.
Niemęscy bohaterowie to zmora większości książek, które czytam. Albo jestem wymagająca, albo też mam inne pojęcie męskości. Pomysł faktycznie brzmi ciekawie, szkoda, że zmarnowany. Może będzie lepiej z druga częścią… Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://pharaohs-curse.blogspot.com/ 🙂
Na to też liczę. Gdzieś wyczytałam właśnie że w drugim tomie ma się dopiero wszystko wyjaśnić i zacznie się dziać. Już nie umiem się doczekać! 🙂
Magia *-* ja sama byłam też sceptycznie nastawiona ale jak odrobinę się pozna bohaterów idzie się wciągnąć.