Pechowa sprawa. „Nomen Omen” Marta Kisiel
Wierzycie w duchy? Zjawy, czarownice, wilkołaki, wampiry i zombie? W czasach, gdy Internet rzadzi światem takie rzeczy wydają się nieprawdopodobne – staramy się w sposób naturalny wytłumaczyć to, co najbardziej zadziwia i przeraża, chociaż do tego drugiego boimy się przyznać. Jeszcze nasi pradziadkowie mogli sobie wierzyć w czarownice, które porywają złe dzieci czy też upiry wychodzące nocą z lasów, ale my? Tacy inteligentni, współcześni? W świecie w którym nie ma magii? A co jeżeli jest?
Czy gdzieś w waszej miejscowości znajduje się dom czy też miejsce które wszyscy omijają z daleka i krążą o nim legendy i pogłoski, których nikt nigdy nie zanegował ani nie potwierdził? Takim właśnie domem jest rezydencja sióstr Bolesnych, znajdująca się we Wrocławiu na Lipowej Pięć. I to właśnie w tym domu zamieszkuje Salomea Przygoda, zwykła dziewczyna o niezwykłym imieniu.
Salomea pragnie wyrwać się z domu rodzinnego – od peror ojca na niemal każdy temat i od matki, która uważa że w jej córce drzemie ogromny seksapil, który drzemie gdzieś uśpiony i ktoś musi go u jej pierworodnej rozbudzić. Salomea pragnie w końcu zacząć żyć jak niemal każda dziewczyna w jej wieku. W tym celu przeprowadza się do Wrocławia. Salce już lampka ostrzegawcza powinna zapalić się gdy wymieniła taksówkarzowi ulicę na którą zmierza, a on zaczął kręcić nosem i odpowiadać półsłówkami, oraz że przechodnie, których pytała o drogę uciekali w popłochu. Sam widok Matyldy Bolsnej przeraża dziewczynę, a dom wydaje się dziwny – szmery w radiu i w telefonie, oraz rodwojenie starszej pani. Dodatkowo – do Salki wprowadza się młodszy brat, zwany przez wszystkich Niedasiem, który postanowił w chwili narodzin uprzykrzać życie siostrze.
Jest już czerwiec a ja znalazłam kolejną książka która na stałe wejdzie do grona moich ulubionych powieści. Nomen omen Marty Kisiel to książka która umilała mi poranki w komunikacji miejskiej oraz popołudnia w tymże. I chociaż bardzo chciałam przeczytać książkę „na raz”, czas zmienił moje plany. Ale uwierzcie mi na słowo – gdy zaczniecie czytać nie będziecie mogli się oderwać. Przyrzekam.
Nomen Omen to nie była jaka książka , to książka, którą zachwyciła się niemal cała blogsfera a sama autorka zyskała rzeszę fanów do listy których i ja się dopisuje. Pani Marta ma ogromny talent w posługiwaniu się słowem pisanym, tworząc postacie jak żywe i wydarzenia tak nieprawdopodobne i śmieszne że przez cały dzień, ba tydzień, na ich wspomnienie na naszej twarzy będzie gościł bardzo, ale to bardzo szeroki uśmiech.
Salka Przygoda to bohaterka która jest przeogromnie urocza – nieidealna, taka, której tak jak nam rozmazuje się tusz, chłopaka poznaje nie odfiołkowana tylko „codzienna”, z wrednym młodszym bratem, dziwną rodziną i problemami, które bardzo upodobały sobie dziewczynę i nawiedzają ją z niemal kilka razy dziennie (mogę przybić piątkę z bohaterką – gdy czytałam o jej nieszczęśliwych wypadkach czułam się jakbym czytała sama o sobie. Jest to bohaterka, której nie da się nie lubić.
Miałam pisać o Niedasiu i o jeszcze jakimś nietuzinkowym bohaterze Nomen Omen, ale w tej książce wszystkie postacie są nietuzinkowe i tak niesamowicie oryginalna, że autorka powinna trochę pożyczyć zdolności do kreowania bohaterów. Zaśmiewałam się do łez z tekstów Adasia, zachowań pań Bolesnych, przedstawień mamy Salki.
Autorka napisała pełną humoru książkę w którym również przedstawiła Wrocław z czasów II wojny światowej, gdy to należał on jeszcze do Niemiec, a w 1945 roku to właśnie przez to miasto przebiegał front. I chociaż książka rozśmieszała to wspomnienia sióstr Bolesnych o tym starym Breslau, który to darzyły tak wielkim uczuciem, a który już niewryci. Autorka przyłożyła się do pracy – przedstawiła ten stary Wrocław bardzo realistycznie, posługiwała się niemieckim nazewnictwem, przedstawiła ulice tego miasta w sposób nietuzinkowy i inny… Aż nabrałam ochoty na to, aby to tam wybrać się na wakacje, przechadzać się ulicami tego miasta, wspominać tych, którzy dla niego oddali życie. Bardzo często mówi się o mieszkańcach Lwowa, którzy musieli opuścić swoje domy i uciekać, ale nikt nie wie że wrocławianie również musieli zostawić całe swoje życie, znajomych, przyjaciół i rodzinę.
Co do książki Marty Kisiel miałam wielkie oczekiwania a więc i sam moment rozpoczęcia lektury chciałam celebrować – niestety, ciekawość zwyciężyła i przeczytałam tę powieść o wiele szybciej niż sama się tego spodziewałam. Uwierzcie mi – warto. Jeżeli szukacie humorystycznej, dobrze napisanej wciągającej historii śmiało sięgajcie po Nomen Omen.
Czytałam już sporo dobrych recenzji na temat książki i jeśli tylko będę miała okazję, to na pewno ją przeczytam.
Okładka mną zawładnęła!
Tak Wierze w duchy, Zjawy, czarownice, wilkołaki, wampiry i zombie. xD
Poza tym okładka prześliczna, recenzja i opis fabuły, więc nic mi nie pozostaję jak tylko sięgnąć po tą pozycję jak najszybciej.
Pozdrawiam -Layla A.
http://in-my-different-world.blogspot.com/
Bardzo mnie zaciekawiła ta książka, poszukam jej w bibliotece 😉
Kurcze, nie spodziewałam się, że ta książka jest tak dobra. Powiem więcej – nie kojarzę jej w ogóle, więc nie wykluczone, że to pierwsza recenzja tego tytułu, która przeczytałam 😉
Mam ją kupioną od jakiegoś czasu i ogromnie się cieszę, czytając tak pozytywne opinie o niej 😉 Lubię humor w książkach i coś czuję, że będę się przy niej odbrze bawiła 😉
Widziałam już tę książkę, ale wtedy nie zwróciła mojej uwagi. Jednak skoro miałaś duże wymagania, co do tej pozycji i nie zawiodłaś się to muszę koniecznie sięgnąć.
Wrocław piękny. Mam nadzieję, że uda Ci się odwiedzić to miasto 🙂
Jeszcze nie czytałam, więc muszę to szybko zmienić.
Dużo dobrego czytałam o tej ksiażce i mam ją już nawet w kanonie ksiąg do przeczytania.
O nie słyszałam o niej ! Skoro polecasz to rozejrzeć się za nią 😀
Bardzo chętnie i ja przeczytam, choćby z czystej ciekawości 🙂
Książka przyciąga wzrok i z tego co napisałaś jest ciekawa:)
Zdecydowanie sie zgadzam 😀 Kupiłam w ciemno, mocno przeceniona, a okazała sie prawdziwa perełka 😀
Książka czeka na mnie już na półce.Po Twojej recenzji nie będę zwlekać z lekturą
Warto? Bynajmniej. Kiepska. Tragiczna. Grafomańska. I tak "wiarygodna", że aż się płakać chce. Nigdy więcej Marty Kisiel.