Czasami całe życie poszukujemy swojego miejsca na ziemi. Błąkamy się z jednego końca kraju na drugi, wielokrotnie przekraczamy granicę, opuszczamy kontynent. Oglądamy wiele miejsc, zwiedzamy, podziwiamy, mając nadzieję że gdzieś dane nam będzie się zatrzymać na dłużej. Mamy nadzieję że tam, gdzie aktualnie zmierzamy w związku z pracą, z rodziną czy z czystej ciekawości okaże się miejscem, gdzie będziemy chcieli spędzić resztę życia. I nazywać go będziemy domem. Bo w domu czujemy się bezpiecznie, nie boimy się być sobą. Za tymi czterema ścianami zrzucamy z siebie wszystkie nieszczęścia, okruchy dnia. Potrafimy w nim odpocząć i zregenerować siły do działania, aby móc po wschodzie słońca znowu stawić czoła światu. A co jeżeli takiego miejsca nie spotkamy?
Właśnie zakończył się kolejny etap w życiu Anny. Rozwiodła się z mężem. Pomiędzy małżonkami już dawno nie układało się tak, jak powinno. Miłość zniknęła, wszystko się wypaliło. Kobieta postanawia zacząć nowe życie, jednak do kraju, do Polski, wracać nie zamierza. Jej celem staje się malownicze i ciche bawarskie miasteczko Tauburg, nad którym góruje wspaniały zamek należący do von Tauburgów. Marta już od początku widzi, że w miasteczku nie jest dobrze traktowana. Wszyscy z początku podejrzliwie patrzą na „tą nową Polkę”, która nie powinna wcale się tutaj zatrzymywać. Kobieta znajduje jednak oparcie w żonie właściciela miejscowego baru, Lucy, a właściwie Lizavietty, Koreanki, która już od dłuższego czasu mieszka w mieście. Po pewnym czasie Marta dostaje pracę na zamku jaka opiekunka pani von Tauburg. Kobieta straciła ukochanego męża, przy boku którego spędziła całe życie, a po wylewie nie jest jeszcze w pełni sprawna. I w Marcie odnajduje swoją powierniczkę i nadzieję. W ramach wdzięczności ofiarowuje jej mały domek, zwany przez mieszkańców Engelhaus, a wszystko przez rzeźbę anioła, która znajduje się tuż przy nowym miejscu zamieszkania Marty. Kobieta nie zdaje sobie sprawy jak skomplikuje się jej życie, zwłaszcza, gdy do domu wróci drugi syn pani Amelii, Nicholas.
Moja reakcja podczas czytania była różna. Z jednej strony trochę mnie denerwowała jej rozwlekłość, sceny, które przyjemnie się czytało, ale nic nowego do akcji nie wnosiły, a czasami mnie wręcz nudziły. Jednak mogłam dobrze poznać wykreowanych przez autorkę bohaterów, zżyć się z nimi i zatopić się w klimat jaki stworzyła pani Górska, ale poczułam go dopiero, gdy przewracałam już ostatnie strony powieści i zauważyłam, że opuszczę za chwilę Tauburg i już dobrze znanych mi jego mieszkańców . Zrozumiałam, że gdy zamknę książkę będzie mi czegoś brakować.
Za plecami anioła to powieść, którą można się delektować. Kawałek po kawałku, podobnie jak ulubionym daniem czy chwilą, która zaraz przeminie. Jak dla mnie, czytanie jej na raz i dwa to byłaby zupełna strata. Po zapoznaniu się z kolejnym fragmentem, odkładałam powieść, aby za jakiś czas wrócić do znanych mi już bohaterów i znowu im chwilę potowarzyszyć. Gdybym starała się przebrnąć przez książkę na raz nie zżyłabym się z postaciami, w ogóle nie poczułabym tego klimatu, nie miałabym za czym tęsknić. I niczego by mi nie brakowało.
Chociaż w książce nie zawsze wszystko dobrze się dzieję, los zsyła na bohaterów przeróżne kłopoty, to gdy już odkładałam powieść na bok czułam się niesamowicie wyciszona i spokojna. Może tak wpływał na mnie styl autorki, może miejsca, w których postanowiła osadzić akcje swojej powieści, gdzie czas płynął spokojnie, albo malownicza okładka, która utrzymana została w delikatnych odcieniach. Nie wiem. Ale gdy pisze to słowa i przypominam sobie o Tauburgu i jego mieszkańcach jestem niesamowicie spokojna i rozanielona.
Tauburg należy do miasteczek, które już od pierwszego wejrzenia podobają się odwiedzającemu. Czas płynie tutaj spokojnie. Nie wszyscy ludzie są sobie przyjaźni, ale autorka tak wszystko opisała, że miałam ochotę wybrać się tam już w tym momencie, nawet nie zabierając ze sobą wielkiego bagażu.
W powieści nie brakowało wątków komicznych, a raczej takowych postaci. Pewnie kojarzycie osoby, które wszystko chcą wiedzieć, do wszystkiego się wtrącają, uważają się za najmądrzejsze i najlepsze, wszyscy powinni się ich słuchać, a jak chcą rady to iść tylko do nich. Takim osobom nic nie umyka, zawsze wiedzą wszystko i uważają się za najlepsze centrum informacji, przy czym same zachowują swoje życie prywatne w takim sekrecie, że nie wiem co trzeba by było zrobić, aby je odkryć. Są chciwe, ciekawskie i natrętne. Takie osoby można spotkać nie tylko na wsi, ale także w miastach, w blokach (sama byłam ofiarą takiej sytuacji), w domkach jednorodzinnych.Autorka taką postać umieściła w swojej powieści. Greta Simon była kobietą, która wiedziała wszystko co się działo w mieścinie, a nawet najmniejszych zmian zaakceptować nie potrafiła. Powinno być tak, jak było. Wiedziała wszystko i nie lubiła ludzi. I chociaż taka osoba życie uprzykrzyć potrafi, to podczas czytania wydawała się niesamowicie odległa i przezabawna.
Jeżeli szukacie lektury, przy której będzie można się odprężyć, zżyć się z bohaterami i dobrze ich poznać to z ręką na sercu mogę polecić wam Za plecami anioła. Czasu, jakie spędzicie z tą powieścią nie uznacie za zmarnowany.
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu ReplikaMoże Was zainteresować prywatna strona autorki. link
książka
Hmmm chyba mnie przekonałaś recenzją, wcześniej widywałam już różne opinie na temat tej książki, którą jakoś nie byłam zainteresowana. Teraz myślę, że jednak sięgnę po lekturę jak tylko nadarzy się okazja.
Zdecydowanie masz rację. Za plecami anioła to powieść, którą można się delektować. Osobiście wspominam tę książkę niezwykle pochlebnie. Polecam także ''Błędne siostry'' tej autorki, które również mnie oczarowały.
Czytałam inną książkę autorki i chętnie jeszcze powrócę do jej twórczości.
Od dawna mam ochotę na prozę tej autorki. Może w końcu uda mi się dorwać jej książkę.
Nigdy nie słyszałam o tej książce i trochę mi wstyd. Zacznę się za nią rozglądać 😉
Zapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Lubię delektować się czytaną książką. Twórczości tej autorki nie znam, ale z chęcią po przeczytaniu Twojej recenzji się z nią zapoznam 😉
Sama nie wiem, może kiedyś się na nią zdecyduje:)
Niestety, ale jakoś historia mnie nie przyciąga. Być może dlatego, że ma zbyt wiele z życia 🙂
Mam nadzieję, że książka do mnie trafi! 🙂
Czytałam autorki "Błędne siostry" – książka bardzo mi się podobała, "Historia kotem się toczy" już mniej, ale na tę mam ochotę, z chęcią ją przeczytam.
Może kiedyś 🙂
Lubię tworzyć więź z bohaterami, więc jak książka wpadnie w moje ręce to na pewno przeczytam 🙂
Mam na półce jedną z książek tej pisarki ("Cztery pory lata") i jeśli przypadnie mi do gustu, to możliwe, że po tę również sięgnę. W przeciwnym razie pewnie daruję sobie czytanie tej książki, bo jednak fabuła nie do końca wpisuje się w moje gusta.
Lubię czasami przeczytać książkę po której mogę się zrelaksować. Teraz będę miała dość stresujący okres w szkole, więc ta pozycja może mi się przydać 🙂
Przekonałaś mnie do poznania tej książki:)
Uwielbiam tę książkę, ma w sobie coś magicznego. Zgadzam się z Tobą, że to nie jest książka na jeden wieczór. Ja po zamknięciu tej książki poczułam pewną pustkę, w związku z tym, że to już koniec tej historii…
Polecam Ci też "Historia kotem się toczy" pani Renaty L. Górskiej.
http://www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com