Gregory w innym wydaniu. Czarownica.
Z czym kojarzy się nam, mi piętnastowieczna Anglia? Z Tudorami- pewnie tak. Co za tym idzie pojawia się anglikanizm, na dworze króla panuje prawdziwa rozpusta, a żony Henryka VIII spotyka bardzo podobny los. Jednak to za czasów Henryka VII inkwizycja Anglii wzrosła na najwyższy poziom. Tysiące, jeżeli nie miliony kobiet zginęły na stosie za to że znały sposób działania leczniczego ziół, czy też dlatego że raz na kogoś krzywo popatrzyły. Dodatkowo ginęły zakonnice, który nie zrzekły się zwierzchnictwa papieża. Były to mroczne czasy dla całej Anglii.
Alys wychowana była przez Morah- kobietę którą większość mieszkańców wioski miało za czarownicę. Leczyła ich, odbierała porody, rozwiązywała ich problemy i chociaż bardzo im pomogła bali się jej. Gdy pod drzwiami swojej chaty znalazła małą dziewczynkę postanowiła ją wychować. Alys nie znała innego życia. Wiedziała że kiedyś wyjdzie za mąż i będzie pracować na roli. Jednak wstępuje do zakonu. Żyje o wiele lepiej niż by mogła sobie wymarzyć. Niestety, nad Anglią gromadzą się czarne chmury i Ci, którzy nie zrzekną się zwierzchnictwa papieża mogą za to słono zapłacić. Zwłaszcza jeżeli pieczę nad hrabstwem sprawuje lekkomyślny hrabia.
Tylko Alys udaje się uciec z płomieni. Za ścianą ognia zostawia swoje siostry i ukochaną matkę przełożoną. Z ogromnymi wyrzutami sumienia, których nie da się zagłuszyć powraca do chaty Morah, gdzie zaczyna pomagać jej codziennych czynnościach. Jednak dziewczyna która przywykła do luksus nie może się odnaleźć w zimnie, wilgoci i biedzie. Głód jest dla niej męczarnią. Dodatkowo. Stara opiekunka odkrywa w dziewczynie zdolności i to jej przekazuje większość obowiązków, pomimo tego że sama zainteresowana nie jest tym zachwycona.
Tymczasem na zamku lord Hugo podupada na zdrowiu. I do niego docierają wiadomości o dziewczynie z tajemniczymi zdolnościami. Postanawia sprowadzić młodą Alys do zamku, aby ta wyrwała go ze szponów śmierci. Dziewczyna rozpoczyna nowy rozdział w życiu. Na zamku lorda panują nieco inne warunki i standardy niż w zakonie czy w zimnej chatce Morah. Zwłaszcza, że młody lord nie stroni od wszelakiego rodzaju uciech.
Philippię Gregory poznałam z niego innej perspektywy. Czytałam jej książki dotyczące Wojny Dwóch Róż i historię Katarzyny Aragońskiej. Jednak wszystkie jej powieści oparte były na faktach. Na nowo ożywiała postacie, które zapisały się na kartach historii. W Czarownicy sprawy mają się inaczej- o Henryku VIII słychać, ale nie pojawia się na kartach powieści w samej swojej osobie (tak samo jak jego małżonki). O ile Inkwizycja to fakt- nic nie wiadomo aby ta historia wydarzyła się naprawdę. Można więc posilić się o stwierdzenie że Gregory stworzyła powieść od nowa, z czym na razie w jej przypadku się nie spotkałam.
Pomimo sporej objętości powieść czytałam przez 4 dni. Wciąga. Pochłania. Sprawa, że nie można się od niej oderwać. Gregory pokazała na co ją stać. Stworzyła opowieść gdzie za każdym rogiem czai się niebezpieczeństwo, a Czytelnik jest tego świadomy. Czuje lęk razem z bohaterami. Stara się siłą woli przekonać ich aby zmieli swoje postępowanie. Chce, aby wszystko skończyło się dobrze.
Alys jest postacią bardzo interesującą, a jednocześnie nie jednolitą. Nie można jej jednoznacznie określić . O ile początkowo jest przestraszoną mniszką, którą zżerają wyrzuty sumienia to powoli przeistacza się w kobietę która zrobi wszystko, aby zdobyć to co chcę. W pewnym momencie chcę odsunąć od siebie pragnienia, marzenia sprawiając ból wszystkim naokoło. Ta niejednoznaczność postaci jest wielkim walorem Czarownicy. Podczas czytania chciałam się dowiedzieć do czego jeszcze posunie się dziewczyna; kogo jeszcze skrzywdzi; ile jeszcze kłamstw naopowiada?
Zakończenie zasługuje na fanfary i tylko tyle mogę zdradzić. Do ostatniej strony nikt nie spodziewa się tego jak postąpi Alys. Ja również. Wracałam do tych ostatnich momentów kilkanaście (tak, tak, tak)razy. Bo na twarzy jednocześnie pojawiają się uśmiech i łzy. Przez te kilkaset stron można się zżyć nawet z najmroczniejszą postacią, a co dopiero z kobietą, która jest motorem napędowym całej powieści.
Jeżeli znacie Gregory tylko z serii Tudorowskiej czy z Wojny Dwóch Róż to polecam Wam również tą inną Philippię. Obiecuje, że się nie zawiedziecie.
Za książkę dziękuje Grupie Wydawniczej Publicat.
Brzmi ciekawie, chętnie przeczytam 😉
Jedyna pozycja Gregory jakiej brakuje mi na półce, ale za to słyszałam, że to jedna z jej najsłabszych książek. Z chęcią wrzucę sobie we wrześniu do koszyka 🙂
Miałam okazję przeczytać tę książkę i dla mnie była zawodem. Oczekiwałam książki, która odmieniłaby moje spojrzenie na sprawę czarownic, pozwoliła bardziej wniknąć w ich zwyczaje, a tak naprawdę dostałam opowiastkę z wątkiem miłosnym o naiwnej dziewczynie, która dążyła do władzy. Oj, nie tego chciałam.
Nie znam twórczości Gregory, ale od dłuższego czasu zastanawiam się nad przeczytaniem jakiejś jej książki i chyba zdecyduje się na powyższą pozycję, bo brzmi całkiem ciekawie.
Prędzej czy później książkę przeczytam, chociaż nie nastawiam się na rewelacyjną historię, bo według wielu osób, to jest najsłabsza książka Gregory.
Mnie bardzo się ta książka spodobała 🙂
Może na początku była nieco "dziwna", ale z każdą stroną coraz bardziej wciągała 😀
Czytałam "Odmieńca", "Krucjatę" i "Dom cudzych marzeń" – wszystkie książki, które odbiegają w mniejszym lub większym stopniu od tych historycznych. I taka Gregory mi się podoba. Dlatego wiem, że po "Czarownicę" także prędzej czy później sięgnę.