„Cienie Ziemi” Beth Revis
est!
Trzecia część wspaniałej trylogii, która pomimo tego że arcydziełem nie jest podbiła moje serce. Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania nazwać się nie da. Płakałam, śmiałam się, razem z bohaterami przeżywałam kolejne wydarzenia. Beth Rivers spisała się na medal. Stworzyła trylogię która porywa serca wielu osób na całym świecie (w tym mnie, a ja pomimo moich dwudziestu lat zakochałam się w Starszym i w Amy). Chcecie się przekonać co skrywają karty powieści- a więc proszę bardzo, szybko ją przeczytajcie.
Amy i Starszy w drugim tomie odkryli co skrywali przed ludnością Błogosłowianego całe pokolenia Najstarszych. Wraz z ochotnikami postanawiają wyruszyć ku nowemu. Amy pragnie znowu zobaczyć rodziców, poczuć ich miłość, bliskość- chcę, aby na nowo byli rodziną. Starszy pragnie zapewnić Amy szczęście, a swoim ludziom prawdziwe życie. Nie wśród metalowych ścian, sztucznego nieba i słońca które znają od zawsze.
Jednak czy ta nowa planeta przyjmie wędrowców przyjaźnie? To co się na niej zaskakuje wszystkich.
Jedno jest pewne- nie jest to nic miłego.
Ta część jest o wiele brutalniejsza. Nie ma w niej przyjemnego obrazu wojny. W „Cieniach Ziemi” nie ma przebaczenia czy taryfy ulgowej. Ginie coraz więcej osób. Mniej czy bardziej niewinnych, wtajemniczonych. Ludzie mają tylko marzenia, których nie uda im się ziścić.
Beth Revis stworzyła książkę którą do arcydzieł gatunku nie możemy włączyć. Jednak jest w niej coś takiego co sprawia że po przeczytaniu tych kilku stron człowiek odpływa i nie ma zamiaru wrócić do rzeczywistości. Czyta, czyta i czyta, chcąc dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej, ale jednocześnie pragnie by ta historia nie miała końca. Trudno się rozstać z bohaterami z którymi przeżyło się tak wiele, z którymi czytelnik się utożsamił, z którymi płakał, śmiał się. I pomimo moich dwudziestu lat nie wstydzę się przyznać że płakałam gdy historia zbliża się ku końcowi (napisałabym dlaczego, ale nie chcę spolerować J); że łzy smutku przekształciły się w łzy zadowolenia i radości kiedy nastało zakończenie.
Powieść polecam każdemu, chociaż nie wszyscy ją docenią. Jedni będą ją traktować jako odskocznię i rozrywkę (tak jak ja),a inni jako bzdety. Całą trylogię polecam z całego serca- zapewniam że nie sposób się nudzić, a powieść czyta się szybka i nie ma żadnego problemu z „wkręceniem się” w akcje. A i ta nie stoi w miejscu- ciągle coś się dzieje, nowe tajemnice, sytuacje, problemy. Trylogia Rivers nie należy do książek które nudzą.
Za egzemplarz dziękuje Grupie Wydawniczej Publicat! 🙂
Skoro ta trylogia jest taka wspaniała… Muszę ją przeczytać! W każdym razie okładki ma nieziemskie!
Pierwszy i trzeci tom tak. I drugi w wydaniu zagranicznym, bo Polska w tym przypadku się nie popisała 🙂
Niestety nie przeczytałam ani pierwszej części z tej serii. Jednak mam nadzieję że uda mi się jakkolwiek zdobyć całą serię. 🙂
Czyli koniecznie muszę zapoznać się z tą serią 😀
Seria jest bardzo fajnie pisana i widać potencjał, tylko niestety ja nie mogę się przekonać do tej przestrzeni kosmicznej 🙁
Nie znam tej trylogii, ale wątpię abym po nią w najbliższym czasie sięgnęła, ponieważ mam za dużo innych niedokończonych cykli i nie chce robić sobie kolejnych zaległości.
Muszę przeczytać pierwszą część ; )
„Chcecie się przekonać co skrywają karty powieści- a więc proszę bardzo, szybko ją przeczytajcie.”
Z tym szybkim czytaniem to nie będzie taka prosta sprawa, bo nigdzie nie mogę dorwać pierwszej części. ;< Och, ale ta okładka!! <3
PS. To ja, Kinga G. Zrezygnowałam z prowadzenia „Magicznego zakątka” i można mnie teraz znaleźć w „Filiżance z miętą”. 😉
Może skuszę się na pierwszą część 🙂
Od dawna chcę przeczytać tę serię. Muszę rozejrzeć się za pierwszym tomem 🙂
Kurcze, jakoś nie ciągnie mnie do książek tej autorki.
Seria mnie ciekawi od długiego czasu, jednak nie przewiduję po nią sięgnąć – mam za dużo innych zaplanowanych książek w najbliższym czasie.
PS. Nazwisko autorki to Revis – nie Rivers, a to się i w tytule, i w tekście powtarza. 🙂
Chyba jestem jedną z tych nielicznych, które nie znają jeszcze W otchłani. Kiedy tak czytam recenzję trzeciej części, dochodzę do wniosku, że mam czego żałować. Z pewnością mam! Ale nie wiem, kiedy będę miała okazję poznać tę oryginalną i porywającą historię.
Może w wakacje się skuszę, taka odskocznia po sesji na pewno się przyda 🙂
Wprost nie mogę się doczekać, kiedy dopadnę tę część.
Już od jakiegoś czasu poluję na "W otchłani" – pierwszą część trylogii. Twoja recenzja "Cienie Ziemi" dodatkowo mnie tylko do tego zachęciła 🙂
Bardzo fajny blog, miłego dnia 🙂